niedziela, 2 września 2012

Rozdział I "Grzeczne dziewczyny"

      Szatnie wypełniały krzyki, echa i dochodzący jakby spod ziemi szm wody rozbijającej się o kafelki. Na pierwszej lekcji dziewczęta grały w siatkówkę i w powietrzu unosił się lekki, ostry zapach ich potu.
     Dziewczyny wierciły się i popychały pod gorącym prysznicem, piszaczały, pryskały wodą, podawały sobie z ręki do ręki śliskie białe kawałki mydła. Natalia stała między nimi bez ruchu - ropucha wśród łabędzi. Była niezgrabną, przysadzistą dziewczyną z pryszczami na szyi, placach i pośladkach. Mokre, kompletnie pozbawione koloru włosy uparcie lepiły jej się do twarzy. Stała nieruchomo, z lekko pochyloną głową, biernie pozwalając, żeby woda spływała po jej ciele. Wyglądała jak typowy kozioł ofiarny, stały cel dowcipów, klasowe pośmiewisko, wiecznie nabierana, oszukiwana i upokarzana - i rzeczywiście taka była. Od dawna już rozpaczliwie pragnęła, żeby szkoła im. Lenina miała pojedyńcze - a więc oddzielne - prysznice, jak większość innych szkół w Moskwie. Bo dziewczyny gapiły się na nią. Zawsze si na nią gapiły.
      Dziewczęta jedna po drugiej zakręcały prysznice, wychodziły, ściagały pastelowe czepki, wycierały się, spryskiwały dezodorantami, sprawdzały godzinę na zegarze wiszącym nad drzwiami. Wciągały majtki, zapinały biustonosze. Krzyki i gwizdy śmigały w powietrzu i odbijały się od siebie jak rozpędzone kule bilardowe.
-... i Mikołaj powiedział, że wyglądam w tym okropnie, a ja...
-... idę z Tatianą i z jej siostrą. Ona dłubie w nosie, no, ale Tatiana też, więc są bardzo...
-... jakieś małe zakupy i...
-... niewarte złamanego grosza, więc Lena i ja...
     Panna Anna Alexandrewicz, szczupła, płaska w biuście nauczycielka gimnastyki, weszła szybko do środka, rozejrzała się dookoła i klasnęła w dłonie odmierzonym, eleganckim gestem.
- Na co ty czekasz, Natalio? Chcesz tak stać do Sądnego Dnia? Za pięć minut dzwonek - Ich nauczycielka miała na sobie oślepiająco białe szorty; jej nogi, niezbyt krągłe, w miarę umięśnione, przyciągały wzrok. Na piersiach dyndał jej srebrny gwizdek, zdobyty w zawodach łuczniczych podczas studiów.
      Dziewczyny zachichotały. Natalia powoli podniosła wzrok, oślepiona przez parę i silnie bijący strumień wody.
- Ehem?
Ten dziwaczny żaby dźwięk pasował do niej w jakiś groteskowy sposób i dziewczyny ponownie zachichotały. Nina zerwała ręcznik z głowy z szybkością czarodzieja dokonującego magicznej sztuczki i pośpiesznie zaczęła się czesać. Panna Alexandrewicz popatrzyła na Natalię, zrobiła dziwny , pełen irytacji gest i wyszła.
Natalia zakręciła prysznic. W rurach zabulgotało, kapnęło jeszcze kilka kropel i woda przestała lecieć. Dopiero kiedy wyszła spod natrysku, zobaczyła, że po jej ręce spływa strumyczek krwi.
- Krew!
      Pierwsza zaczęła wrzeszczeć Wiera Lubaszenko. Wrzask uderzył w wykładane kafelkami ściany, odbił się od nich i powrócił, jak echo. Nina mimo woli parsknęła śmiechem. Ogarnęły ją mieszane uczucia: złość, odraza, irytacja, współczucie. Natalia wyglądała po prostu idiotycznie, kiedy tak stała nie rozumiejąc, o co chodzi.
- KREW!
      Skandowane okrzyki zaczynały brzmieć, jak rytmiczny zaśpiew. Z tyłu któraś z dziewczyn wrzasnęła ochryple, ze wszystkich sił: "Ty głupia małpo wykrwaw się!!"
Natalia stała biernie wewnątrz otaczającego ją kręgu dziewczyn. Na jej skórze połyskiwały krople wody. Stała nieruchomo, jak cierpliwy wół, nierozumiejąc, że sobie z niej kpią, na swój sposób zakłopotana, ale nie zdziwiona.
      Kiedy pierwsze krople krwi, które najprawdopodobniej pochodziły z rany po porannej szczepionce, zaczęły kapać na kafelki podłogi, Nina poczuła gwałtowne obrzydzenie.
- Na litość boską, ty pusta idiotko, musisz iść do pielęgniarki - krzyknęła. - Umyj się!
- Ehem?
Natalia rozejrzała się ociężale. Mokre włosy oblepiały jej policzki jak hełm. Na jednym ramieniu widać było zaognione skupisko trądziku. W wieku szesnastu lat w jej oczach pojawił się już wyraz bólu - nieuchwytny, a przecież wyraźny.
- Ona myśle, że to farba! - Wrzasnęła nagle Alexandra z powstrzymywaną wesołością, a potem wybuchnęła piskliwym śmiechem. Nina przypomniała sobie później te słowa i włączyła je do ogólnego obrazu wydarzeń, ale w tej chwili były dla niej tylko jeszcze jednym bezsensownym dźwiękiem, potęgującym zamieszanie. Szesnaście lat? - myślała. Przecież ona musi sobie zdawać sprawę, co się dzieje, ona...
      Krwi na podłodze przybywało. Było to zjawisko dość dziwne, gdyż rana po szczepionce nie powinna tak krwawić, a jednak opieka medyczna w szkołach byłogo ZSRR była w opłakanym stanie. Lekarza zamiast pomagać, często ranili pacjentów. Natalia w dalszym ciągu spoglądała zdezorientowana na swoje koleżanki, mrugając oczami.
Wiera Lubaszenko obróciła się na pięcie i zrobiła ruch, jakby czymś rzucała.
- Ty krwawisz! - krzyknęła nagle Nina z wściekłością. - Ty krwawisz, ty głupia baryło!
Natalia spuściła wzrok.
      Kawałek papieru przeleciał w powietrzu, trafił ją w klatkę piersiową i upadł u jej stóp. Papier natychmiast zaczął wchłaniać krew, zmieniając swoją barwę. Wtedy śmiech - wzgardliwy, pełen niesmaku - rozbrzmiał z nową siłą, pojawiły się w nim brzydkie nuty i dziewczyny, nie panując już nad sobą, zaczęły bombardować Natalię papierem i husteczkami wyciąganymi z torebek i z zepsutego pojemnika na ścianie.
     Żadna z nich nie zdawała sobie sprawy z tego co robią, jakiś jasny płomień w ich głowach wołał "to przecież nic takiego, nic", kiedy Natalia nagle zawyła i zaczęła się cofać, wymachując rękami, jecząc i bełkocząc.
      Dziewczyny przestały rzucać: zrozumiały, że doprowadziły do wybuchu. To właśnie od tej chwili niektóre z nich miały przysięgać, że niczego sie nie spodziewały. A przecież dobrze pamiętały te wszystkie lata, kiedy się mówiło: chodź, skotłujemy Natali prześcieradła na obozie młodzieży chrześcijańskiej, znalazłam miłosny list Natali do Mikołaja, zrobimy kopię i pokażemy wszystkim, schowamy jej majtki, włożymy jej węża do buta i znowu ją załatwimy, Natalia uparcie wlokąca się w ogonie na wycieczkach rowerowych, w jednym roku znana jako baryła, w następnym jako klucha, zawsze śmierdząca potem, zawsze z tyłu za innymi, a kiedy zasnęła w klasie, Wasyl wysmarował jej włosy masłem z orzechów ziemnych, szturchańce i kopniaki, złośliwie podstawiane nogi w przejściu między ławkami, żeby się potknęła przechodząc, jej książki zrzucane na ziemię,; Natalia, która na parafialnym pikniku klęka niezgrabnie, żeby się pomodlić, a wtedy w jej starej spódnicy pęka szew przy, Natalia, która nigdy nie trafia w piłkę, nawet na treningach i teń dzień, kiedy Mikołaj zadzwonił do niej po szkole i zapytał ją, czy wie, że "świński ryj" pisze się N-A-T-A-L-I-A... Wszystko to sprawiło, że nagle została osiągnięta masa krytyczna. Od dawna oczekiwany moment ostatecznego poniżenia, upokorzenia, załamiania - wreszcie nadszedł.

2 komentarze:

  1. Cho*era zastanawiam się co by tu napisać... Przyznam szczerze i bez bicia że rozdział mnie zaciekawił. Co prawda jeszcze nie mam pojęcia, o czym będzie to opowiadanie, no ale co się dziwić to dopiero rozdział pierwszy, wszystko przed nami, jednak zaciekawiło mnie to i jestem ciekawa tego co będzie dalej. No to czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam. :)
    [ginevrariddle.blogspot.com]
    [siostryriddle.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Zaczarowane-Szablony jest twój szablon, nr notki 69-79. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń